Spadła z nieba, tak jak myślała. Jastrząb był bezlitosny, zrzucił ją brutalnie na ziemię. Wylądowała, nie robiąc sobie nic. Ani nie złamała żadnej kości, ani nie uderzyła się. Podniosła się i rozejrzała. Łąka? To chyba niezbyt odpowiednie miejsce dla lisa polarnego. Otrzepała się i usiadła. Po chwili jednak stanęła jak wryta. Nienawidzi ciągle siedzieć. Siedzenie jest dla niej czymś okropnym. Woli stać, bądź leżeć. Spojrzała w górę, ujrzała ptaka.
- Jeszcze pożałujesz! - krzyknęła za nim, jak odlatywał. Miała ochotę zemścić się na nim za to, co jej zrobił. Zabrał ją od rodziców, których nie pamięta. Mała, biała kulka zaczęła iść przed siebie.