Spokojnym krokiem podeszłam na brzeg lasu. Popatrzyłam na ostra ciernie.
-Saki to samobójstwo- usłyszałam jakiś głos. Głos rozsądku. Cofnęłam się kilka kroków i wskoczyłam z rozbiegu.
-To nasza ostatnia wycieczka- usłyszałam ten głos. -Przymknij się!- warknęłam i zorientowałam się, że mówię sama do siebie.
Zwinnymi ruchami prześlizgiwałam się między czerniami. Znalazłam się na środku lasu- ciasnej polance z kilkoma drzewami. Podeszłam do końca polanki z zamiarem wyjścia z lasu. Wiatr zawiał mocniej.
-Hahahaha. Wejść tu łatwo, ale z wyjściem będziesz miała problem- usłyszałam głos dochodzący z głębi lasu.
-Zobaczymy- warknęłam i skoczyłam pomiędzy ciernie. Nagle jeden z nich wysuną się i rzucił mną o drzewo. Moje śnieżno białe futerko zrobiło się czerwone.
-Cholercia- szepnęłam
-Mówiłam- usłyszałam mój rozsądek
Położyłam się na chwilę. Zamknęłam oczy. Nagle wstałam.
-Koniecznie chcesz umrzeć- usłyszałam głos z lasu
-Spadaj na szczaw- warknęłam i ruszyłam przed siebie. Wymijałam kolejne ciernie. Tuż przy końcu trafił mnie jeden. Upadłam. Wstałam z wielkim trudem i odbiegłam daleko od lasu.
-Wygrałam!- krzyknęłam
-Tylko tym razem- usłyszałam
-Drugiego nie będzie- Zaśmiała się i usłyszałam krzyk. Padłam i zasnęłam..